Lando Norris (McLaren) sięgnął po swoje drugie pole position w sezonie, popisując się absolutnie perfekcyjnym okrążeniem na granicy przyczepności i możliwości jego bolidu. W samej końcówce Q3 Brytyjczyk pokonał lokalnego bohatera Charlesa Leclerca (Ferrari) o zaledwie 0,109 sekundy.
– To było długo wyczekiwane. Czuję się świetnie! Nie sądzę, żebyście zdawali sobie sprawę, jak dobrze to smakuje po kilku trudnych miesiącach. A tutaj, na tak wymagającym torze i w walce z lokalnym bohaterem: to ma ogromne znaczenie. Zespół wykonał niesamowitą pracę, więc dziękuję wszystkim. Jestem bardzo szczęśliwy – powiedział zadowolony Norris po sesji.
Leclerc, mimo świetnych treningów i dużych oczekiwań, podsycanych m.in. przez Helmuta Marko, który jeszcze przed kwalifikacjami wskazywał Ferrari jako faworyta, musiał zadowolić się drugim miejscem.
– Zawsze można zrobić coś lepiej, ale to było maksimum, na jakie było nas dziś stać. Szkoda pierwszego okrążenia, bo to ono daje pewność siebie na drugie, a ja trafiłem na ruch. Trudno, jest jak jest – jestem bardzo sfrustrowany. Wiemy, że nie mamy samochodu, który pozwala walczyć o zwycięstwa, ale start z drugiego miejsca tutaj… Wiemy, że ciężko będzie powalczyć o pierwsze. Lubię uliczne tory, lubię iść na całość i podejmować ryzyko. Jestem dumny: w ostatecznym rozrachunku nie jest tak źle – przyznał Monakijczyk.
Trzeci czas wykręcił Oscar Piastri (McLaren). Australijczyk od początku weekendu regularnie obijał ściany i chociaż do samego końca walczył o pierwszą pozycję, to ostatecznie nie złożył idealnego ostatniego sektora.
– Intensywnie, jak zawsze tutaj. Pierwsze okrążenie było dobre, na drugim popełniłem błąd w szykanie i zostawiłem tam trochę czasu, ale pokonać dziś Lando i tak byłoby bardzo trudno, więc gratulacje dla niego. To był chaotyczny weekend, więc trzecie miejsce to dobry wynik. Myślę, że w ten weekend uderzyłem w więcej ścian niż przez całą moją karierę – mówił lider klasyfikacji generalnej.
Faworyci pod presją, dramaty Mercedesa i Racing Bulls w czołówce
Kwalifikacje na wąskich ulicach Monako w tym roku mogą nie przesądzić o wszystkim – jak to zazwyczaj miało miejsce. Wszystko przez zapowiedziane dwie obowiązkowe zmiany opon podczas niedzielnego wyścigu. Ten zabieg może nieco ożywić strategicznie proces zwykle statycznej i po prostu nudnej rywalizacji.
Ferrari, które prezentowało znakomite tempo w treningach, nie było w stanie przypieczętować przewagi. Charles Leclerc przegrał walkę o pole dosłownie w ostatnich sekundach. Lewis Hamilton (Ferrari), który rozbił się na końcu trzeciego treningu, ostatecznie zakwalifikował się z czwartym czasem, ale po karze za blokowanie Maxa Verstappena (Red Bull) w Q1 spadł na siódme miejsce. Sama obecność w kwalifikacjach była jednak możliwa tylko dzięki błyskawicznej pracy mechaników Ferrari.
Red Bull miał wyraźne trudności z dopasowaniem ustawień. Max Verstappen, mimo że również był jednym z faworytów, zakończył czasówkę na czwartym miejscu, wyraźnie sfrustrowany tempem samochodu i własnym błędem w środkowym sektorze. Partner zespołowy Maxa, Yuki Tsunoda, opadł już w Q2. Na 5 miejscu (awans po karze dla Lewisa) nim uplasował się rewelacyjny Isack Hadjar (Racing Bulls), który podobnie jak jego zespołowy partner Liam Lawson awansował do Q3, co jest jednym z największych zaskoczeń weekendu.
Fernando Alonso po raz kolejny udowodnił, że doświadczenie ma znaczenie: mimo ograniczeń Astona Martina, wycisnął z auta maksimum i zakwalifikował się na znakomitym siódmym miejscu .Świetnie spisał się także Esteban Ocon (Haas) – ósme miejsce to ogromny sukces dla całego zespołu.
Kompletnie nie wyszło za to Mercedesowi: Kimi Antonelli rozbił się w końcówce Q1, a George Russell nie ukończył Q2 z powodu awarii. Niemiłym zaskoczeniem może być także występ Carlosa Sainza (Williams), który również odpadli w drugiej części czasówki, mimo niezłych występów w piątkowych sesjach.
Wyścig, mimo toru, który nie sprzyja manewrom wyprzedzania, zapowiada się nawet ciekawie – różnice w czołówce są minimalne, a walka o zwycięstwo będzie wymagała już nie tylko oszczędzania opon i dotoczenia się do mety, ale zaplanowania odpowiedniej strategii przy dwóch obowiązkowych pit-stopach.