Kierownictwo Formuły 1 wzmożyło wysiłki, aby objąć zespoły limitem budżetowym, donosi niemiecki magazyn Auto Motor und Sport.
W F1 od wielu lat próbuje się wyznaczyć ekipom górną granicę wydatków na rok. Bezskutecznie. Przeciwne są oczywiście największe i najbogatsze stajnie. Dekadę temu spór w całej sprawie był tak duży, że nad mistrzostwami zawisła groźba rozłamu.
Kiedy królową sportów motorowych przejęła amerykańska spółka Liberty Media, temat limitu budżetowego wrócił. Nowy właściciel nie zamierza się ugiąć. Musi bowiem powstrzymać topowe zespoły przed szastaniem pieniędzmi, jeśli chce zreformować F1 w 2021 roku i wyrównać szanse teamów. To klucz do utrzymania obecnie słabszych ekip oraz przyciągnięcia nowych, a także szansa na ciekawsze wyścigi.
Liberty Media ma coraz mniej czasu, dlatego jak podaje Auto Motor und Sport od października ubiegłego roku organizuje regularne zebrania z zespołami. Jednak najlepsze podobno działają na zwłokę - starają się przedłużać negocjacje, aż będzie za późno na wprowadzenie zmian. Widząc to, Renault, Force India / Racing Point, Williams, Haas, Sauber i McLaren miały zrezygnować ze spotkań.Na pierwszym tegorocznym zebraniu, które odbyło się w Genewie, szef Formuły 1 - Chase Carey przycisnął dużych graczy.