Sebastian Vettel przyznał, że sam jest swoim największym rywalem w walce o tegoroczne mistrzostwo świata Formuły 1.
Kierowca Ferrari zdaje się mieć najlepszy bolid w stawce, ale na siedem wyścigów przed końcem sezonu przegrywa o 30 punktów z broniącym tytułu Lewisem Hamiltonem (Mercedes).
Sytuacja mogłaby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby nie kilka błędów Niemca, na czele z pamiętnym wypadkiem w domowym GP na torze Hockenheimring. Prowadząc wpadł w poślizg na wilgotnej nawierzchni, uderzył w bandę i zamiast wygrać nie zdobył ani jednego punktu.
„Myślę, że sytuacja jest dla mnie dość prosta". - mówi Vettel. „Sądzę, że największym rywalem dla mnie jestem ja sam. Uważam, że mamy świetny samochód, mam czym się ścigać i mamy wszelkie szanse, zrobić to po naszemu".„(...) Nadal mamy bardzo dużą szansę i jak powiedziałem, pierwszym rywalem dla nas będziemy my sami, nie on (Hamilton - red.) jako osoba, czy oni (Mercedes - red.) jako zespół. Myślę, że musimy patrzeć na siebie i jeśli to zrobimy, będziemy mieć dobrą szansę na dobrą jazdę, na wygrywanie i na to, by sprawy wyglądały pozytywnie".