Ferrari zajęło tylko pozycje 4-5 w rozpoczynającym sezon 2019 Formuły 1 Grand Prix Australii, ale mogło być jeszcze o wiele gorzej. Sebastian Vettel i Charles Leclerc mieli sporo szczęścia w bratobójczym pojedynku po starcie wyścigu. Okazało się, że doszło między nimi do kontaktu, który groził dużymi szkodami.
Debiutując w Ferrari, Leclerc od razu na pierwszym zakręcie pierwszych zawodów zaatakował lidera stajni. Próbował odebrać byłemu czterokrotnemu mistrzowi świata trzecią lokatę. Ten jednak pokazał nowemu partnerowi miejsce w szeregu. Nie zostawił mu wolnego miejsca, w efekcie 21-latek złapał pobocza i wrócił na piątą pozycję. Lecz nie tylko.
Dokładniejsze powtórki starcia pokazują, że czerwone bolidy się dotknęły - w groźny sposób. Przednie skrzydło Leclerka "przejechało" po tylnej lewej oponie Vettela.
Pod koniec wyścigu Leclerc był bliski zaatakowania Vettela ponownie. Dysponował nowszymi oponami, dogonił Niemca i zaczął pokazywać mu się w lusterkach. Wtedy do akcji wkroczyło Ferrari, zakazując swojemu nowemu kierowcy walki.
No to zaraz trolle-sebohejty powyłażą z nor. Mniam, mniam, smakowity temacik by wylać trochę jadu na Palucha, hłe hłe.
a srałeś?
Nie pamiętam jaką stratę miał Leclerc do Verstapena ale szkoda, że Ferrari zablokowało swojemu młodemu zawodnikowi możliwość pogoni za Red Bullem. Ta stajnia ma zbyt duży problem z podziałem kierowców na nr 1 i 2 i chyba więcej traci niż zyskuje na takim podziale.
Ferrari zaczyna od pierwszego wyścigu wspierać Lewisa w zdobyciu 6 tytułu. Brawo WY!!!