Toro Rosso chce wystawiać w Formule 1 japońskiego kierowcę w ramach swojego partnerstwa z Hondą.
Juniorski zespół Red Bulla jest "szkółką" dla zawodników wspieranych przez producenta popularnego napoju energetycznego, ale obecnie w programie austriackiego giganta brakuje nowych talentów. Do tego stopnia, że aktualnie jednym z reprezentantów włoskiej ekipy jest "wygrzebany" z wyścigów długodystansowych Brendon Hartley, z którego Red Bull zrezygnował w 2010 roku.
Honda ma otwarte drzwi, by wprowadzić do stajni swojego kierowcę. Problem w tym, że również brakuje jej odpowiedniego kandydata. Dwaj zawodnicy koncernu z Tokio startują w Formule 2 - Tadasuke Makino i Nirei Fukuzumi - ale obydwaj uzyskują na tyle słabe wyniki, że będzie im piekielnie ciężko uzyskać Superlicencję, niezbędną do ścigania się w królowej sportów motorowych. Po sześciu zawodach sezonu zajmują pozycje 17-18 w klasyfikacji generalnej. W trakcie ostatniego wyścigu zderzyli się ze sobą.
Fukuzumi ubiegłego roku był trzeci w serii GP3, lecz chcąc móc otrzymać Superlicencję na sezon 2019, musi teraz przedrzeć się do czołowej czwórki w F2.