Kimi Raikkonen przeciwstawił się głosom, że jest traktowany przez Ferrari w Formule 1 jako "kierowca numer 2".
Włoski zespół kolejny raz naraził się na zarzuty o faworyzowanie swojego lidera Sebastiana Vettela dając kontrowersyjną strategię Raikkonenowi w GP Chin. Wyglądało to tak, jakby poświęcono Fina dla ratowania szans na zwycięstwo Niemca.
Po tym jak Vettel spadł za Valtteriego Bottasa w trakcie pit-stopów, Ferrari zwlekało z wymienieniem opon Raikkonenowi, niewątpliwie aby został dogoniony przez rywala z Mercedesa i przyblokował go, umożliwiając w ten sposób zespołowemu partnerowi próbę odzyskania pozycji.
Kimi faktycznie przyhamował rodaka, ale zaliczenie postoju znacznie później niż rywale spowodowało, że stracił dwie lokaty.
Jednak rozmawiając dziś z mediami "Iceman" nie wnosił żadnych pretensji do Ferrari o zastosowaną w Szanghaju taktykę i wyraził przekonanie, że mają z Vettelem równe szanse na sukces.
„Zawsze łatwo mówić po wyścigu, co powinniśmy byli zrobić. Kiedy już znasz ostateczny wynik, łatwo powiedzieć to i tamto, ale nikt tego nie wie w trakcie zawodów". - tłumaczył.
„Starasz się spisać jak najlepiej, czasami jest ok, czasami nie, ale to normalne w każdych warunkach wyścigowych. Z tego co wiem, mam w 100 procentach takie same szanse jak każdy. Staramy się wykorzystać je jak najlepiej".„Jestem tutaj, aby robić co w mojej mocy, chcę walczyć tak mocno jak mogę. Nie byłoby mnie tutaj, gdybym nie czuł, że to możliwe".
2018-04-26 - G. Filiks
0
Komentarze do:
Raikkonen oddala podejrzenia, że Ferrari faworyzuje Vettela