Niedzielny wyścig o Grand Prix Japonii nie dostarczył nam wielu emocji. Max Verstappen w godnym mistrza stylu kontrolował tempo od początku do końca i dojechał na pierwszej pozycji, zdobywając swoje 64. zwycięstwo w karierze. Podium uzupełnili kierowcy McLarena, którym dzisiaj zwyczajnie zabrakło tempa.
Dzisiejszy wyścig był gratką dla prawdziwych koneserów tego sportu… Nie oglądaliśmy spektakularnych manewrów wyprzedzania czy zaciętych walk o pozycje. Nie działo się praktycznie nic.
Po starcie cały początek stawki pozostał bez zmian. Verstappen pewnie obronił swoją pozycję, kontrolował tempo i mimo drobnych problemów ze zmianą biegów na samym początku wyścigu, przekroczył linię mety na pierwszym miejscu. Przypieczętował tym samym swoją czwartą wygraną z rzędu na Suzuka International Racing Course.
- To był trudny wyścig, bardzo mocno naciskałem, szczególnie na ostatnim komplecie opon. Oczywiście nie było łatwo nimi zarządzać, ale jestem niesamowicie szczęśliwy. Ten weekend zaczął się dość trudno, ale nie poddaliśmy się, ciągle poprawialiśmy samochód i dziś był w najlepszej formie. Oczywiście to start z pole position tak naprawdę umożliwił wygranie tego wyścigu. Kierowcy McLarena próbowali wejść w zasięg DRS, ale tutaj bardzo trudno jest podążać za samochodem - mówił po wygranym wyścigu Max Verstappen.
Moment chwilowej ekscytacji przyniósł nam czas pitstopów, kiedy to w jednym czasie zjechał Max i goniący go Lando Norris. Ekipa McLarena nieco szybciej wymieniła opony w samochodzie Brytyjczyka, więc ten prawie zrównał się z nim na wyjeździe z alei serwisowej. Niestety (podobnie jak i reszta wiekowego już toru) wyjazd z pitlane nie jest szeroki; nie jest w stanie pomieścić nawet dwóch jadących obok siebie samochodów, dlatego Lando wyjechał na trawę i nie zdołał zabrać Verstappenowi pozycji lidera. Finalnie ukończył więc wyścig na drugiej pozycji, tuż przed swoim partnerem zespołowym, Oscarem Piastrim, który w końcówce bardzo zbliżył się do Norrisa, ale zespół nie zapewnił mu warunków do jego wyprzedzenia.
- Myślę, że po prostu przegrałem wczoraj. Max pojechał dzisiaj dobry wyścig, bez błędów. Jego tempo było zbyt podobne do naszego, aby zrobić coś więcej. Długi wyścig, dużo naciskania, na pełnym gazie od początku do końca, więc było ciężko. Nie mieliśmy nic wyjątkowego, czym moglibyśmy pokonać Maxa. Nasi konkurenci byli szybcy i, jak już powiedziałem, bezbłędni, więc zasłużył na to - powiedział lekko zawiedziony Lando Norris
- Tak, myślę, że nasz los został przypieczętowany wczoraj podczas kwalifikacji. Tempo było dobre, byłem z niego bardzo zadowolony i kilka razy byliśmy blisko. Jednak pozycja na torze jest tutaj niezwykle ważna. Wczoraj był dzień, w którym wygrywasz wyścig, a my nie wykonaliśmy wystarczająco dobrej pracy - dodał Piastri.
Za plecami pierwszej trójki także bez zmian: na czwartej pozycji dojechał Charles Leclerc (Ferrari), przed kierowcami Mercedesa – Georgem Russellem oraz Kimim Antonellim (kolejno na 5. oraz 6. miejscu). Lewis Hamilton (Ferrari) zdołał wyprzedzić Isacka Hadjara (Racing Bulls) i uplasował się na 7. pozycji – i na dobrą sprawę jest to jedyna zmiana w pierwszej dziesiątce względem kwalifikacji, bo dalej na 9. miejscu Alex Albon (Williams) znalazł się i na 10. Oliver Bearman (Haas).
Tym samym dobrze zapowiadający się Isack Hadjar zdobył swoje pierwsze punkty w F1, i to od razu cztery. Na jeszcze większe wyróżnienie zasługuje występ Bearmana. Cały weekend prezentował solidną formę, zostawiając swojego zespołowego partnera, Estebana Ocona, daleko w tyle (Ocon ukończył wyścig na 18. pozycji). Ten jeden punkt zdobyty przez debiutującego w Formule 1 Brytyjczyka może okazać się dla Haasa niezwykle istotny na koniec sezonu.
Rozczarowujący debiut Tsunody
Na wyróżnienie niestety w negatywnym kontekście zasługują również Tsunoda i Lawson. Niestety nie był to udany wyścig dla Japończyka, który podczas tego weekendu debiutował w barwach Red Bull Racing. Startował do niego z 15. pozycji, a wyścig ukończył jedynie trzy oczka wyżej, na miejscu 12. Jeszcze dwa dni temu Tsunoda mówił, że w tym wyścigu może nawet stanąć na podium. Tymczasem z toru przed własną publicznością wyjeżdża bez nawet jednego punktu. Jedyne pocieszenie może dla niego stanowić fakt, że Lawsonowi poszło jeszcze gorzej…
Ekipy Red Bull i Racing Bulls mają jeszcze do popracowania w tej kwestii. Szansa na poprawę już za tydzień: barwna karawana przenosi się na Bliski Wschód, gdzie w dwa kolejne weekendy powalczy w GP Bahrajnu i Arabii Saudyjskiej.
GP Japonii – wyniki wyścigu:
Klasyfikacja kierowców po GP Japonii
Klasyfikacja konstruktorów po GP Japonii