Red Bull w 2019 roku będzie walczył o mistrzostwo świata Formuły 1. Cały czas konsekwentnie obstaje przy tym konsultant zespołu Helmut Marko. Austriak zapowiadał rywalizację o tytuł już dawno temu - i po pierwszym wyścigu nowego sezonu nie zmienił zdania.
Czerwone Byki rządziły w latach 2010-2013, ale gdy nastała era hybrydowych silników, znalazły się w cieniu Mercedesa. Jeżdżąc na jednostce napędowej Renault, zespół zawsze cierpiał na niedostatek koni mechanicznych. Teraz przeszedł na motor Hondy i liczy, że w duecie z japońskim koncernem wreszcie wróci na szczyt.
Na zimowych testach Marko opowiadał o tym, jak jego team prześcignął Mercedesa. Inaugurujące sezon GP Australii pokazało co innego. Urzędujący mistrzowie świata byli daleko przed resztą stawki. Lider Red Bulla - Max Verstappen przegrał w kwalifikacjach z najszybszym Lewisem Hamiltonem o 0,834 sekundy, a w wyścigu przeciął metę 22,520 sekundy po triumfującym Valtterim Bottasie.
najbardziej ciekawy jestem tego co ten facet bierze?o mistrzostwie to on moze zapomniec w tym roku.ani honda ani pryszczaty nie jest na to gotowy.ale oczywiscie mazyc mozesz marko
Jena jaskółka wiosny nie czyni, pierwszy wyścig sezonu, a On już takie przewidywania. Co nie zmienia faktu że przydałby się następny pretendent do tytułu.
Wszystko jest możliwe, jest kilka torów na których Red Bull będzie czuł się dobrze i będzie szansa na wygraną. Problem jest tylko taki, że jest kilka kwestii, które wpływają na zdobycie tytułów. Jeśli myślą o tytule konstruktorów, to na wysokich punktowanych miejscach musi dojeżdżać też drugi kierowca, w Australii Gasly pojechał słabo, zobaczymy jak w następnych. Jeśli myśli o tytule mistrza dla Verstappena, to sporo tu zależy od samego Maxa. Jest w nim duży potencjał, potrafi być bardzo szybki, tylko musi zachować spokój. W zeszłym sezonie pokazał, że może wygrywać wyścigi, wcześniej pokazał też jak jeździć na mokrym torze. Do tego jeszcze dochodzi niezawodność jednostki napędowej i limitowanych elementów, żeby się liczyć w walce muszą unikać awarii. Tory są bardzo zróżnicowane i ciężko jest przewidzieć jak będą się sprawować samochody. Mercedes jest silny, wyeliminowali słabe strony na różnych torach jak w Singapurze, mają niezwykle wysoki budżet i potężne zaplecze techniczne, ciężko jest się z nimi mierzyć, na swoim kanale Youtube pokazują jak działają i jak pracują, nie kryją się z niczym. Ferrari też nie jest słabe, muszą popracować nad ustawieniami i strategią, no i trochę nad priorytetami, który kierowca ma być szybszy w wyścigu. Tutaj może wychodzić wyższość Red Bulla, mają kierowcę, który ma w dupie polecenia zespołowe i ciśnie ile się da, do tego zespół nie wcina się w walkę, chyba że z góry wiadomo, że walka nie ma sensu i lepiej puścić partnera z zespołu by nie tracić czasu. Mogą namieszać, ale pewnie tylko na kilku sprzyjających torach lub warunkach.
No to się stary rozpędził. Poczekam na tą niezawodność i moc.