Nadchodzące GP Japonii będzie trudnym wyścigiem Formuły 1 dla Charlesa Leclerka - z emocjonalnego punktu widzenia. Kierowca Saubera przeżywa pamiętny wypadek Julesa Bianchiego na torze Suzuka sprzed czterech lat.
Bianchi w 2014 roku uderzył w Japonii w dźwig na poboczu i doznał poważnych uszkodzeń mózgu. Dziewięć miesięcy później zmarł, w wieku 25 lat.
Francuz był mentorem i przyjacielem Leclerka. Dlatego Monakijczyk przeżywa swoją pierwszą wizytę na miejscu tragedii.
„To oczywiście bardzo ciężki weekend". - mówi 20-latek.
„Jules ogromnie pomógł mi dojść tu gdzie jestem, nie tylko jeśli chodzi o ściganie się. Był jakby członkiem rodziny".„Nigdy wcześniej nie byłem w Japonii, spacer po torze dzisiejszego poranka był dość emocjonalny".
„Ale tak, z drugiej strony naprawdę muszę skupić się na tym weekendzie i tak czy inaczej wykonać możliwie najlepszą robotę. Nawet jeśli to trudny weekend". - dodaje.
2018-10-04 - G. Filiks
0
Komentarze do:
Leclerc przeżywa wizytę w miejscu wypadku Bianchiego