Oscar Piastri (McLaren) zgarnia pole position do sobotniego sprintu, pokonując George’a Russella (Mercedes) o ledwie 0,032 sekundy. Lando Norris (McLaren) wykręcił trzeci czas. Po szerokim wyjeździe w ostatnim zakręcie lider mistrzostw stracił realną szansę na pierwsze pole. Mimo to trzecie pozycja startowa wciąż daje mu kontrolę nad walką o tytuł, ale pierwszy raz od dawna to nie Lando, a Oscar będzie dyktował tempo.
Oscar Piastri (McLaren) pojechał w Lusail dwa perfkecyjne okrążenia. Pole position do sprintu może okazać się kluczowe w kontekście walki o tytuł, bo może to właśnie ten występ Australijczyka sprawi, że odzyska od pewność siebie i wróci do formy z początku sezonu. A nawet jeżeli tak się stanie to pytanie tylko, czy to już nie za późno?
– To był dobry dzień, miła odmiana. Od początku wszystko zazębiało się tak, jak powinno. Jestem zadowolony z wyniku, kilka rzeczy trzeba jeszcze dopracować, ale miło móc to powiedzieć, startując z pierwszego pola. To tylko sprint, ale biorę wszystko, co mogę. Tempo było przez cały dzień, mam nadzieję, że uda się je utrzymać – mówił zadowolony Piastri
Tuż za nim George Russell znowu w świetnej formie. Zapowiadało się nawet, że Brytyjczyk może zdobyć pole position, ale finalnie zabrakło ułamka sekundy.
– To po prostu miłe – moje kwalifikacje w ostatnim czasie nie były najlepsze, może poza Singapurem. Od dawna nie miałem dobrej sesji, więc byłem naprawdę zadowolony, że w końcu udało mi się poskładać mocne okrążenia i przez całą sesję trzymałem się w czołówce – to dało satysfakcję. Ten tor to czysta przyjemność z jazdy. Jest szybki, ma ogromną przyczepność i po prostu świetnie się po nim jeździ. – komentował Russell.
Norris finiszował dopiero jako trzeci. Szeroki wyjazd w ostatnim zakręcie odebrał mu szansę na wygraną w kwalifikacjach, a patrząc na walkę mistrzowską – mógł zaboleć dużo bardziej niż na papierze sugeruje trzecia pozycja startowa.
– Tempo było, po prostu popełniłem błąd w ostatnim zakręcie na pierwszym okrążeniu i nie złożyłem tego idealnie. Byłbym głupi, gdybym nie próbował wygrać – jestem tu po to, żeby wygrać. Jeśli tylko uda mi się przynajmniej wyprzedzić George’a na starcie… – podusmował rozgoryczony Lando.
Za czołową trójką również działo się intensywnie i nie zabrakło zaskoczeń. Fernando Alonso (Aston Martin) wycisnął maksimum ze swojego bolidu i uplasował się na czwartej pozycji. Piąte miejsce przypadło kierowcy Red Bull, ale tym zgarnął je "ten drugi" – Yuki Tsunoda. Tak, Japończyk w końcu wyprzedził w kwalifikacjach swojego zespołowego partnera – Maxa Verstappena. Ten wynik może być jednym z najciekawszych punktów tego weekendu. Max Verstappen, który dojechał dopiero na szóstej lokacie, narzekał na podskakiwanie RB20 i balans trudny do opanowania. Max wciąż ma tempo na walkę, ale nie jest to ten Red Bull, do którego kibice – oraz sam Max - przywykli w ostatnich latach.
Za plecami Maxa, na siódem pozycji, zameldował się Kimi Antonelli (Mercedes), a za nim znalazł się Carlos Sainz (Williams). Hiszpan od początku weekendu prezentuje świetną formę i solidne tempo. Charles Leclerc ponownie walczył bardziej z Ferrari niż z rywalami, jednak zdołał utrzymać samochód w ryzach i dowiózł dziewiątą lokatę, tuż przed Alexem Albonem, który sprawił Williamsowi prezent w postaci wejścia do SQ3 — na torze, gdzie teoretycznie mieli cierpieć, a nie błyszczeć.
Wielki zawód
Poza dziesiątką znaleźli się kierowcy, którzy zdecydowanie liczyli na więcej. Najbardziej żałować może Isack Hadjar (Racing Bulls): gdyby nie skasowany czas za limity toru Francuz walczyłby w trzeciej sesji kwalifikacyjnej. A tak uplasował się na 11 miejscu. Swoje najlepsze okrążenie w podobnych okolicznościach stracił również Nico Hulkenberg (Kick Sauber). W Alpine po raz kolejny nie potrafili dostarczyć swoim kierowcom narzędzi do walki o dobre czasy, więc zamykają stawkę.
W tym miejscu chciałem pisać o "wielkiej sensacji", ale niestety chyba powoli przestaje to kogokolwiek dziwić – Lewis Hamilton (Ferrari) kolejny raz nie zakwalifikował się do drugiego segmentu kwalifikacji. Kolejny raz radio pełne frustracji, kolejny raz Ferrari nie jechało szybciej — i nie dało się tego naprawić żadną korektą ustawień.
Jutro nie będzie miejsca na półśrodki. Sprint ma tylko jeden rytm: pełny gaz. Jeśli ktoś chce zaatakować, musi zrobić to natychmiast. W Katarze margines błędu jest cienki jak różnica między P1 a P2, a walka o tytuł mistrzowski cały czas trwa. I właśnie dlatego to może być najciekawsza sobota sezonu.
Wyniki kwalifikacji do sprintu GP Kataru 2025:
- Oscar Piastri (McLaren) – SQ1: 1:21.286, SQ2: 1:21.005, SQ3: 1:20.055
- George Russell (Mercedes) – SQ1: 1:21.432, SQ2: 1:21.136, SQ3: 1:20.087
- Lando Norris (McLaren) – SQ1: 1:21.398, SQ2: 1:20.956, SQ3: 1:20.285
- Fernando Alonso (Aston Martin) – SQ1: 1:21.276, SQ2: 1:21.272, SQ3: 1:20.450
- Yuki Tsunoda (Red Bull Racing) – SQ1: 1:21.458, SQ2: 1:21.152, SQ3: 1:20.519
- Max Verstappen (Red Bull Racing) – SQ1: 1:21.172, SQ2: 1:21.036, SQ3: 1:20.528
- Kimi Antonelli (Mercedes) – SQ1: 1:21.555, SQ2: 1:21.376, SQ3: 1:20.532
- Carlos Sainz Jr. (Williams) – SQ1: 1:21.438, SQ2: 1:21.172, SQ3: 1:20.542
- Charles Leclerc (Ferrari) – SQ1: 1:21.636, SQ2: 1:21.190, SQ3: 1:20.622
- Alexander Albon (Williams) – Q3: 1:20.788
- Isack Hadjar (Racing Bulls) – Q2: 1:21.433
- Oliver Bearman (Haas) – Q2: 1:21.494
- Gabriel Bortoleto (Sauber / Kick Sauber) – Q2: 1:21.567
- Nico Hülkenberg (Sauber / Kick Sauber) – Q2: 1:21.631
- Esteban Ocon (Haas) – Q2: 1:21.666
- Lance Stroll (Aston Martin) – Q1: 1:21.807
- Liam Lawson (Racing Bulls) – Q1: 1:21.851
- Lewis Hamilton (Ferrari) – Q1: 1:22.043
- Pierre Gasly (Alpine) – Q1: 1:22.112
- Franco Colapinto (Alpine) – Q1: 1:22.364
2025-11-28 - S. Nowicki
0
Komentarze do:
Kwalifikacje do sprintu GP Kataru: Piastri przedłuża walkę o tytuł