Robert Kubica przyznał, że jest dziś bardziej emocjonalny niż przed pamiętnym wypadkiem w rajdzie Ronde di Andora i już nie zachowuje się "jak maszyna".
Dokładnie osiem lat temu polski kierowca przeżył kraksę, która zmieniła jego życie. Odnosząc dramatyczne obrażenia, musiał przerwać karierę w Formule 1. Jednak gdy wydawało się, że już nie zobaczymy go w najważniejszej serii wyścigowej świata, krakowianin wrócił. W przyszłym miesiącu wznowi starty w mistrzostwach.
Dziś brytyjski tabloid The Sun opublikował wywiad z kierowcą Williamsa. 34-latek kolejny raz opowiedział, jak wielkim przeżyciem był wypadek i jak go zmienił.
„(...) Wciąż wiele pamiętam. Ale doszedłem do siebie - zarówno psychicznie, jak i fizycznie - w dużej mierze nie myśląc za dużo o tym co się stało". - mówił.
„Jednak nie wymazałem zupełnie tego wspomnienia, bo był to moment zmieniający życie. Mówię to nie tylko jako kierowca wyścigowy, ale też jako człowiek".
„Przeżyłem wiele mrocznych chwil. Ale najciężej jest wtedy, kiedy było ci trudno psychicznie, nie fizycznie. Najgorzej było, gdy po dobrych okresach udawałem się na zabieg, z wielkimi nadziejami i optymizmem, lecz kiedy się obudziłem, rzeczywistość była odwrotna do tego, czego się spodziewałem. To tak, jakbyś dostał cios nożem w piersi. Po całym tym optymizmie cofałem się o sześć miesięcy".„Kiedy dochodziłem do siebie, były lepsze i gorsze dni, ale przełom nastąpił, gdy zaakceptowałem to, co się zdarzyło". - kontynuował. „Wtedy zaczynasz siebie odkrywać i budować wszystko na nowo. Twój umysł zaczyna uczyć się ograniczeń i akceptować je".„(...) Biorąc pod uwagę, że przez trzy miesiące nie chodziłem, a przez kolejne dwa jeździłem na wózku inwalidzkim, wróciłem za kierownicę dosyć wcześnie. Byłem tak szybki jak przedtem, co było trudniejsze do zaakceptowania - bo miałem swoje ograniczenia. Dlatego wznowiłem karierę w rajdach, a nie na torach F1".„Nie chciałem przypominania, co mogło być, albo co powinno być, chodziło o to, aby zająć się nowym wyzwaniem. Czułem się, jakbym miał otwartą ranę i za każdym razem, kiedy przychodziłem na tor, krawiłem ponownie".