Robert Kubica dostał na powrót do Formuły 1 fatalny bolid od Williamsa. Brytyjski zespół jest w głębokim kryzysie. Wydaje się istną stajnią Augiasza, ale polski kierowca wyraża zrozumienie dla problemów swojego pracodawcy. Tłumaczy, że przekonał się na własnej skórze, jak trudno prowadzić team, gdy startował w WRC.
Cztery lata temu krakowianin rywalizował w Rajdowych Mistrzostwach Świata z zespołem RK World Rally Team. Założenie swojej ekipy okazało się niezbyt dobrym pomysłem. Nasz rodak miał mnóstwo obowiązków na głowie i nie mógł w pełni skupić się na jeździe. Zakończył sezon na 12. miejscu w klasyfikacji generalnej.
Po zobaczeniu, co to znaczy zarządzać zespołem, dziś patrzy na liczne wpadki Williamsa łagodniejszym okiem.
„Dzięki WRC zrozumiałem trudności, z jakimi zmaga się menedżer zespołu, czy też jego szef. Sam byłem w takiej sytuacji". - mówi.
„Zdarzały się momenty, gdy zajmowałem jednocześnie trzy stanowiska: szefa zespołu, właściciela i kierowcy. Niekiedy dochodziło do tego jeszcze czwarte zajęcie - logistyka".
„Rozumiem pewne rzeczy lepiej, bo jestem starszy. To przychodzi z wiekiem. Okres w rajdach, gdy musiałem prowadzić własną ekipę, na pewno pomógł mi w tym".