Robert Kubica w 2019 roku wróci do startów w Formule 1, choć wciąż ma częściowo niesprawną prawą rękę. Jeszcze parę lat temu Polak mówił, że przysparzałyby mu problemy ciasne zakręty, jak np. nawrót na słynnym torze ulicznym w Monako. Dziś deklaruje, że jest w stanie pokonać go bez trudu.
Gdy nasz rodak ponownie wsiadł do bolidu i zaczął nim jeździć, zorientował się, że nie ma tak dużych ograniczeń, jak sądził.
„Kiedy po raz pierwszy zasiadłem za kierownicą bolidu F1, w czerwcu 2017 roku, zdałem sobie sprawę, że niektóre moje ograniczenia nie stanowią aż tak dużej blokady - inaczej, nie są nawet takimi ograniczeniami, jak sobie to wyobrażałem". - mówił w wywiadzie udzielonym radiu RMF FM.
„Później oczywiście były dni lepsze i gorsze, ale z testów na testy nabierałem pewności siebie i pewności w tym, co robię. Bo tak naprawdę my koncentrujemy się tutaj na mnie jako kierowcy, ale fakty są takie, że musiałem też poznać od nowa swoje ciało, poznać się jako sportowca, kiedy prowadzę bolid F1. Musiałem poznać swoje ograniczenia w trudnych sytuacjach i też poznać swoje cechy, plusy i minusy".
„Dlatego też, uważam, że kluczowy moment był 12-13 miesięcy temu, kiedy już po kilku sesjach testowych zrozumiałem, że tak naprawdę większość moich ograniczeń była w głowie, nie w ciele".