Lewis Hamilton po porażce w domowym GP Wielkiej Brytanii przyrzekł, że nie podda się w walce z Sebastianem Vettelem o tegoroczne mistrzostwo świata Formuły 1.
Obrońca tytułu ma za sobą dwa wyjątkowo ciężkie zawody. Najpierw nie ukończył GP Austrii przez awarię, w efekcie Vettel odebrał mu fotel lidera klasyfikacji generalnej sezonu.
Wczoraj Brytyjczyk przeżył kolejne rozczarowanie, przegrywając z kierowcą Ferrari przed własną publicznością.
Hamilton cały wyścig musiał odrabiać straty, bo wystartował słabo z pole position, tracił pozycje, aż został obrócony w trzecim zakręcie przez zespołowego kolegę Vettela - Kimiego Raikkonena.
Zawodnik Mercedesa spadł wtedy na koniec stawki, ale jeszcze niespodziewanie zajął 2. miejsce. Na podium powiedział, że przebijając się przez rywali był zdopingowany wsparciem publiczności - i jest zmotywowany odgryźć się Vettelowi w kolejnych wyścigach.
„To najwspanialsze zawody w roku i najwspanialsza publiczność. Przykro mi, że dzisiaj nie byłem w stanie dowieźć dla nas wyniku, ale dzięki za wsparcie". - przemawiał Lewis.
„To wy ludzie pomogliście mi się dziś przebić. Weźmiemy to na klatę i będziemy dalej mocno przeć, bo wierzcie mi - nie poddam się. Nie poddam się".Hamilton cieszył się, że zdołał
„zminimalizować straty".
Bolid był uszkodzony, czy nie?Po kolizji Hamilton podejrzewał, że ma uszkodzony bolid, jednak Mercedes nie widział niczego niepokojącego w danych.
Później komentując to w rozmowie z mediami powiedział:
„Tył samochodu bardzo się ślizgał, zwłaszcza na lewych zakrętach, a oczywiście zostałem uderzony z prawej strony. Więc byłem zaniepokojony, że straciłem część podłogi albo coś takiego, ponieważ auto ślizgało się z nieznanych przyczyn. Ale potem zaczęło być coraz lepiej i lepiej, gdy dokonaliśmy pewnych modyfikacji w ustawieniach".„Byłem w stanie uzyskać większą kontrolę nad bolidem i tempo zaczęło rosnąć. Jestem wdzięczny, że samochód był w jednym kawałku i że się przebiłem".
"Nie mam żadnych problemów z Kimim"
Na podium Hamilton zasugerował, że Raikkonen uderzył go specjalnie, mówiąc o "interesującej taktyce" Ferrari.
Ale potem zaprzeczył, aby miał pretensje do Fina.
Bezpośrednio po wyścigu 33-latek nie przyszedł udzielić tradycyjnego, krótkiego wywiadu przez wejściem na podium, a później zdawał się unikać patrzenia na Raikkonena.
Lecz kiedy został spytany o swoje zachowanie, tłumaczył:
„Łatwo ci siedzieć i oglądać wyścig. Ja urabiałem sobie w nim tyłek. Parłem absolutnie na 100, na 1000 procent. Wykorzystałem każdą cząstkę energii, jaką miałem. Kiedy przyszedłem, nie miałem sił".„Ludzie oczekują od ciebie, że wysiądziesz z kokpitu, będziesz machał, uśmiechał się i tak dalej. Dałem z siebie wszystko, miałem problem, by ustać na nogach. Dzisiaj zawody są tak wymagające fizycznie. Sytuacja jest inna, kiedy prowadzisz i może kontrolować tempo. Ja przebijałem się z ostatniej pozycji".
„Tak więc nie miałem w tamtym momencie dużo do dania z siebie, potrzebowałem wziąć głęboki oddech".
„Nie mam żadnych problemów z Kimim". - zapewnił.
Kiedy podpytywano go o "obawy" dotyczące "interesującej taktyki" Ferrari, odparł:
„Nie. Nie mam żadnych obaw".
2018-07-09 - G. Filiks
0
Komentarze do:
Hamilton: Nie poddam się, nie poddam się