Haas musi poprawić naukę na błędach. Mechanicy amerykańskiego zespołu drugi rok z rzędu podczas inauguracji sezonu Formuły 1 w Australii przymocowali Romainowi Grosjeanowi koło tak, że odpadło.
Cała historia zakrawa na kuriozum. Dwanaście miesięcy temu ekipa zza Oceanu nie dokręciła odpowiednio koła w pit-stopie na torze Albert Park obu swoim kierowcom. Po zaprzepaszczeniu szansy na wielką zdobycz punktową i kompromitacji zastosowała rozmaite środki, aby sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła. Jednak dziś w tym samym GP zaliczyła bliźniaczą wpadkę. No może w 50 procentach, bo zepsuła wyścig jednemu zawodnikowi.
Grosjean stał na stanowisku serwisowym ponad 10 sekund. Mechanicy mieli problem z przykręceniem przedniego lewego koła. W końcu się udało. Francuz wrócił do ścigania i długo wszystko było dobrze. Ale w pewnym momencie koło uległo poluzowaniu. 32-latek stanął na poboczu.
„To deja vu". - komentował szef teamu, Gunther Steiner.
„Można zobaczyć, że był problem podczas postoju. Stracił siedem sekund i było po wyścigu - nawet gdyby dotarł do mety, nie miałby punktów".
„Puściła nakrętka". - wyjaśniał.
„Była na miejscu, ale kiedy ją odkręcasz i zakręcasz, ulega uszkodzeniu. Niszczy się gwint".„Po 15 okrążeniach puściła, bo została zakręcona siłą".W zeszłym roku Steiner mówił, że mechanicy Haasa za mało ćwiczyli pit-stopy zimą. Co zawiodło teraz? Włoch nie potrafi wytłumaczyć.
„Myślę, że w tym roku przeprowadziliśmy bardzo dobre przygotowania". - powiedział.
„Nie wierzę za bardzo w pecha, sam decydujesz o swoim losie".„Ubiegłego roku po Australii nie było problemów. Teraz wróciliśmy do tego kraju i znów się pojawiły. Co można powiedzieć? Nie sądzę, że chodzi o trening. Wykonywaliśmy właściwą robotę i po prostu stało się".
Haas jednak nie rozpacza. Dzięki szóstej pozycji swojego drugiego kierowcy Kevina Magnussena zespół zdobył osiem punktów i jest czwarty w klasyfikacji generalnej konstruktorów.
„Magnussen nie popełnił błędu, wyprzedzał... kiedy musiał, pojechał perfekcyjnie". - chwalił Steiner Duńczyka.
„Pozytyw jest taki, że ubiegłego roku byliśmy po tym wyścigu na końcu tabeli, gdyż nie wywalczyliśmy żadnego punktu. Teraz jesteśmy na czwartej lokacie, wyprzedzamy o dwa oczka team na piątym miejscu, więc mamy przewagę (nad Renault - red.)
. Bez wątpienia nasz bolid spisał się dobrze. Musimy dalej robić swoje przez pozostałe 20 wyścigów".
„Generalnie jest więcej pozytywów niż negatywów - dlatego nie zobaczysz mnie we łzach albo przybitego".Grosjean też zachowuje optymizm.
„Był rozczarowany. Rozmawiałem z nim o tym, tak trzeba postępować - i przeprosiłem, bo to nie powinno się wydarzyć. Ale jest w dobrym nastroju, ponieważ ma konkurencyjny samochód. To nie jest jego ostatnia szansa na punkty". - mówił Steiner.
„Właśnie to powiedziałem chłopakom: nie zastanawiajcie się zbytnio, co by było gdyby. Skupmy się na tym, jak rozwiązać problem".
„Czy zmienimy ludzi? Wymyślimy coś. Stało się. To już przeszłość".
2019-03-17 - G. Filiks
1
Komentarze do:
Haas przeżył niemiłe "deja vu", ale nie rozpacza
Może teraz Magnussen zasłuży na podwyżke ? bo Romain to generalnie myśli o dzieciach i żonie i jest rozkojarzony przez co nie jest się w stanie skoncentrować na swoich obowiązkach na torze