Logo

Grand Prix Meksyku: Norris nowym liderem Mistrzostw Świata!

Po sobotnich kwalifikacjach wszystko zapowiadało, że Lando Norris (McLaren) może odjechać rywalom – i dokładnie tak się stało. Brytyjczyk pojechał perfekcyjny wyścig na Autódromo Hermanos Rodríguez, zamieniając pole position w dominujące zwycięstwo i obejmując prowadzenie w klasyfikacji mistrzostw świata. Charles Leclerc (Ferrari) obronił drugie miejsce i finiszował przed Maxem Verstappenem (Red Bull).
 
Norris bez rywali
 
Choć pierwszy zakręt przyniósł sporo chaosu – aż cztery bolidy wcisnęły się równolegle do "La Curvy Uno", a Verstappen musiał ratować się wyjazdem na trawę – Lando Norris nie oddał prowadzenia. Brytyjczyk stopniowo zwiększał przewagę, najpierw o kilka sekund, później o kilkanaście, aż w końcówce kontrolował tempo z zapasem ponad pół minuty nad resztą stawki. Mimo wysokich temperatur i dużej degradacji opon utrzymał idealny rytm, a jego strategia jednego postoju zadziałała perfekcyjnie.
 
Na mecie jego przewaga nad Leclerkiem wyniosła aż 30,324 sekundy – to była deklasacja. Dziesiąte zwycięstwo w karierze Norrisa oznacza też zmianę lidera w klasyfikacji generalnej – Lando ma tam teraz przewagę jednego punktu nad swoim zespołowym partnerem.
 
– Co za wyścig, naprawdę! Mogłem po prostu patrzeć przed siebie i skupić się na tym, co robię. Dość prosty, bezproblemowy wyścig dla mnie – dokładnie taki, jakiego chciałem. Dobry start, dobre ruszenie, świetne pierwsze okrążenie, a potem mogłem już po prostu jechać swoje – podsumował swoją dominację Norris.
Przez moment nawet wyglądało na to, że Charles Leclerc może powalczyć o pierwsze miejsce, ostatecznie jednak tempo McLarena było poza zasięgiem. Monakijczyk musiał skupić się na obronie przed Verstappenem, który po nieudanym starcie odrabiał pozycje. Ostatecznie to właśnie ten pojedynek utrzymał emocje przy życiu w ostatnich okrążeniach – Verstappen gonił, ale na dwa okrażenia przed końcem plany pokrzyżowała mu wirtualna neutralizacja. Na mecie Leclerc obronił się o zaledwie 0,7 sekundy, ratując cenne punkty i dowożąc dla Scuderii drugie podium z rzędu.
 
– Jestem bardzo zadowolony z tego weekendu. Grand Prix Stanów Zjednoczonych było dla nas bardzo udane, ale nie wiedzieliśmy, czego spodziewać się tutaj. A zakończyć znów na podium to świetna niespodzianka. Tak więc, tak: jestem naprawdę szczęśliwy, że mogłem ponownie stanąć na tym niesamowitym podium –mówił naprawdę szczęśliwy Leclerc.
 
– Początek wyścigu był dla mnie bardzo chaotyczny. Mieliśmy naprawdę dobry start, ale potem – wiadomo – ten długi dojazd do pierwszego zakrętu, a ja byłem po zewnętrznej… Tak naprawdę jechaliśmy trójką, chwilami nawet czwórką obok siebie. Musiałem zjechać z tarki, a samochód cały czas dobijał o asfalt, więc prawie wylądowałem na trawie. Potem też sporo się działo – wszyscy wokół mnie byli na miękkich oponach, ja na średnich, i wyglądało to na lekką walkę o przetrwanie. Chodziło o to, żeby jakoś przetrwać pierwszy stint i pojechać na tych oponach jak najdłużej. Gdy założyliśmy miękkie, tempo było lepsze i jazda przyjemniejsza. To był trudny weekend, ale biorąc pod uwagę wszystko, co wydarzyło się na pierwszych okrążeniach, walka o drugie miejsce to wciąż bardzo mocny wynik – komentował Max.
 
Za nimi – z zaskakująco mocnym tempem – finiszował Ollie Bearman, który dowiózł dla Haasa fenomenalne czwarte miejsce. Brytyjczyk długo odpierał ataki odrabiającego straty Oscara Piastriego (McLaren) i jemu także pomogła wirtualna neutrializacja. Bearman zasłużenie sięgnął po najlepszy wynik w swojej krótkiej karierze w F1 utrzymując Piastriego za plecami.
 
Dla Mercedesa był to weekend bez fajerwerków, ale z dobrym punktem odniesienia na przyszłość. Kimi Antonelli (Mercedes) pojechał równo, unikając błędów, i dojechał na szóstej pozycji – przed Georgem Russellem (Mercedes), który po serii dyskusji przez radio musiał oddać miejsce młodszemu zespołowemu koledze.
 
Lewis Hamilton (Ferrari), ukarany 10 sekundami za zyskanie przewagi poza torem w walce z Verstappenem, ukończył wyścig na ósmej lokacie – przed Estabenem Oconem (Haas) Gabrielem Bortoleto (Kick Sauber), który po raz kolejny zapunktował dla Kick Saubera, zgarniając jeden punkt za dziesiąte miejsce.
 
Weekend do zapomnienia
 
Poza punktującą dziesiątką działo się całkiem sporo, choć raczej w tonie rozczarowań niż sukcesów. Największym przegranym niedzieli był Carlos Sainz (Williams), który zaliczył jeden z najbardziej pechowych weekendów w sezonie. Hiszpan przez cały wyścig zmagał się z problemami technicznymi: najprawdopodobniej z błędną kalibracją pit-limitera, przez co aż dwukrotnie przekroczył prędkość w alei serwisowej.
 
Otrzymał za to karę przejazdu przez pit lane, a gdy wydawało się, że gorzej być nie może, na kilka okrążeń przed końcem jego Williams całkowicie odmówił posłuszeństwa. Sainz zatrzymał się w sekcji stadionowej i zakończył dzień w najgorszy możliwy sposób – wyścig do szybkiego zapomnienia. Z kolei Alex Albon (Williams) narzekał przez radio na balans samochodu i brak przyczepności. To był słaby weekend dla zespołu z Grove.
 
Fernando Alonso (Aston Martin) również nie będzie miło wspominał Meksyku. Hiszpan przez cały wyścig narzekał na trakcję i zużycie opon, a jego Aston Martin wyglądał na kompletnie nieprzygotowany do warunków. W końcu Alonso zjechał do garażu z podejrzeniem awarii hamulców – kolejny DNF w sezonie pełnym frustracji.
Problemy nie ominęły też Liama Lawsona (Racing Bulls), który uszkodził bolid już na pierwszym okrążeniu po lekkim kontakcie w tłoku i przedwcześnie zakończył swój wyścig
 
Nico Hülkenberg (Kick Sauber) również nie zobaczył mety. Niemiec w połowie wyścigu musiał zjechać do garażu z awarią jednostki napędowej. A jeśli mowa o rozczarowaniach – Alpine po raz kolejny zaliczyło katastrofalny weekend. Ani Pierre Gasly, ani Franco Colapinto nie mieli tempa, obaj jechali w ogonie stawki i byli jedynie tłem dla reszty. Żadnej strategii, żadnej walki, żadnych punktów – totalna porażka zespołu z Enstone, który zdaje się coraz bardziej błądzić na tyłach stawki.
 
Dla Norrisa był to wyścig niemal idealny – bez błędów, bez presji, z absolutną kontrolą tempa. Z przewagą zaledwie jednego punktu nad Piastrim wyjeżdża z Meksyku jako lider mistrzostw świata, otwierając zupełnie nowy rozdział w tej niezwykle wyrównanej walce o tytuł.
 
 Wyniki wyścigu GP Meksyku 2025
 
Lando Norris (McLaren) – 1:37:58.574
Charles Leclerc (Ferrari) – +30.324 s
Max Verstappen (Red Bull Racing) – +31.049 s
Oliver Bearman (Haas) – +40.955 s
Oscar Piastri (McLaren) – +42.065 s
Kimi Antonelli (Mercedes) – +47.837 s
George Russell (Mercedes) – +50.287 s
Lewis Hamilton (Ferrari) – +56.446 s
Esteban Ocon (Haas) – +75.464 s
Gabriel Bortoleto (Kick Sauber) – +76.863 s
Yuki Tsunoda (Red Bull Racing) – +79.048 s
Alexander Albon (Williams) – +1 okrążenie
Isack Hadjar (Racing Bulls) – +1 okrążenie
Lance Stroll (Aston Martin) – +1 okrążenie
Pierre Gasly (Alpine) – +1 okrążenie
Franco Colapinto (Alpine) – +1 okrążenie
Carlos Sainz Jr. (Williams) – DNF
Fernando Alonso (Aston Martin) – DNF
 
Klasyfikacja punktowa kierowców po GP Meksyku 2025
 
Lando Norris – 357 pkt
Oscar Piastri – 356 pkt
Max Verstappen – 321 pkt
George Russell – 258 pkt
Charles Leclerc – 210 pkt
Lewis Hamilton – 146 pkt
Kimi Antonelli – 97 pkt
Alexander Albon – 73 pkt
Nico Hülkenberg – 41 pkt
Isack Hadjar – 39 pkt
Carlos Sainz Jr. – 38 pkt
Fernando Alonso – 33 pkt
Lance Stroll – 32 pkt
Liam Lawson – 30 pkt
Esteban Ocon – 28 pkt
Pierre Gasly – 20 pkt
Gabriel Bortoleto – 18 pkt
Oliver Bearman – 16 pkt
Franco Colapinto – 0 pkt 
 
Klasyfikacja punktowa konstruktorów po GP Meksyku 2025:
 
McLaren – 678 pkt
Mercedes – 341 pkt
Ferrari – 334 pkt
Red Bull Racing – 331 pkt
Williams – 111 pkt
Racing Bulls – 72 pkt
Aston Martin – 69 pkt
Kick Sauber – 59 pkt
Haas – 48 pkt
Alpine – 20 pkt 


2025-11-01 - S. Nowicki

0

Komentarze do:
Grand Prix Meksyku: Norris nowym liderem Mistrzostw Świata!