Oscar Piastri tym weekendem potwierdził coś, o czym w padoku mówiło się od jakiegoś czasu - pokazał, że jest gotowy walczyć o tytuł mistrza świata i nie zamierza odpuścić. Zgarniając pełną pule punktów w tym wyścigu awansował na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej i do pierwszego Norrisa traci już tylko trzy punkty.
"Nie mogę wystarczająco podziękować zespołowi za samochód, który nam dali – na torze sprawdza się świetnie. To był wspaniały weekend, a ja jestem bardzo dumny z tego, co osiągnąłem w ten weekend. Jestem także bardzo dumny, że mogłem to zrobić tutaj, w Bahrajnie. To oczywiście bardzo ważny wyścig dla nas, biorąc pod uwagę naszych właścicieli. Nigdy nie był to tor, który był dla nas łaskawy, więc miło jest wreszcie zdobyć tutaj pierwsze zwycięstwo dla zespołu." - relacjonował ucieszony Oscar Piastri
George Russell (Mercedes) zaliczył bardzo dobry start i po trzystumetrowym dojeździe do pierwszego wyścigu znalazł się na drugiej pozycji, której nie oddał już do końca - mimo ostrej walki z Lando Norrisem na ostatnich okrążeniach tego wyścigu.
“Wszystko wydawało się pod kontrolą, a potem nagle mieliśmy awarię systemu hamulcowego. Nie wiedziałem, co się dzieje. Kierownica nie działała poprawnie, więc naprawdę ciężko było utrzymać Lando za sobą. Myślę, że jeszcze jedno okrążenie i z łatwością by mnie wyprzedził. Ale jestem bardzo zadowolony z P2. Oscar był dzisiaj poza zasięgiem. Gratulacje dla niego i dla McLarena. Wiedzieliśmy, że będą wyjątkowo szybcy na tym torze i to się potwierdziło. Ale dla nas to już cztery wyścigi, trzy podium – na różnych typach torów – co dodaje nam pewności na przyszłość.” - komentował Russell.
Lando Norris odkupił swoje nieudane kwalifikacje i wyścig ukończył na trzeciej pozycji, tuż za Georgem Russellem. Lando w samej końcówce zbliżył się do swojego rodaka, któy narzekał na problemy ze swoim Mercedes, ale mimo kilkukrotnych prób nie udało mu się wydrzeć drugiego miejsca.
"Trudny wyścig. Oczywiście popełniłem zbyt wiele błędów przy wyprzedzaniu, byłem poza polem startowym na starcie. To był dla mnie chaotyczny wyścig i jestem rozczarowany, że nie udało się zdobyć 1-2 dla McLarena, bo to byłoby wspaniałe na naszym domowym torze. Trudny dzień, ale wciąż są pewne pozytywy. Oscar wykonał dobrą robotę, więc gratulacje dla niego i całego zespołu McLarena. Ja postaram się poprawić na przyszły weekend." - mówił lekko rozczarowany brakiem dubletu Lando Norris.
Słaby start w wykonaniu Charlesa Leclerca (Ferrari) zrzucił go na czwartą pozycję, na której pozostał do połowy wyścigu. Po pierwszym pit-stopie i zmiany ogumienia na pośrednie (obaj kierowcy startowali na miękkich) Ferrari Leclerca i Hamiltona ożyło, a panowie zaserwowali nam absolutne show – bardzo mocne tempo i mnóstwo manewrów wyprzedzania. Hamilton po starcie z dziewiątego pola przebił się na piątą pozycję, na której pozostał do końca wyścigu, Charles natomiast przez wiele okrążeń utrzymywał się nawet na najniższym stopniu podium. Jednak po zmianie opon na twardą mieszankę Ferrari straciło swoje tempo, a Monakijczyk, po zaciętej walce i wielokrotnej obronie, musiał uznać wyższość tempa Lando Norrisa i wyścig ukończył na czwartym miejscu.
Zdumiewającym tempem wyścigowym popisało się także Alpine. Pierre Gasly, po świetnych kwalifikacjach, dojechał na 7. pozycji (w samej końcówce ostatniego okrążenia wyprzedził go Max Verstappen) i zapewnił swojemu zespołowi pierwsze punkty w tym sezonie
To był także bardzo solidny weekend dla ekipy Haasa. Ich kierowcy, Esteban Ocon oraz Olivier Bearman, ukończyli wyścig w punktach kolejno na 8. oraz 10. Miejscu. Haas niespodziewanie zajmuje więc aktualnie 5. miejsce w klasyfikacji konstruktorów
Weekend do zapomnienia czy nowa rzeczywistość?
O tym weekendzie, a zwłaszcza o wyścigu, jak najszybciej będzie chciała zapomnieć ekipa Red Bulla. Już podczas pierwszych zjazdów do alei serwisowej awarii uległy światła sygnalizujące kierowcom gotowość do jazdy po pit-stopie. Zarówno Max Verstappen jak i Yuki Tsunoda stracili więc cenne sekundy czekając, aż czerwone światło zmieni się na zielone (nie zmieniło się). Przed drugim zjazdem Maxa Verstappena usterkę ze światłami udało się naprawić, natomiast mechanicy mieli problem z odkręceniem lewego przedniego koła, przez co Holender stracił kolejne sekundy.
Gdy jednak wszystkie światła działały prawidłowo i wszystkie opony zostały wymienione tak jak należy, Max regularnie podrzucał do inżynierów komunikaty o problemach z przyczepnością, hamulcami czy przegrzewającym się bolidem. Szósta pozycja Maxa Verstappena po tych przygodach wydaje się więc ogromnym sukcesem
Po drugiej stronie garażu ekipy z Milton Keynes też nie było kolorowo. Yuki Tsunoda upodobał sobie obijanie się o kierowców Williamsa. Do tego stopnia, że po starciu z Carlosem Sainzem (Williams) uszkodzenia w bolidzie Hiszpana były na tyle duże, że musiał on wycofać się z wyścigu. Uszkodzenia w bolidzie Tsunody nie były tak poważne i ukończył wyścig na 9. miejscu. Na obronę Yukiego – gdy Sainz wyprzedził go w pierwszym zakręcie, Japończyk stracił na moment panowanie nad swoim bolidem i rzuciło go w bok samochodu Carlosa.
Red Bull na początku tego sezonu przeżywa prawdziwy rollercoaster jeżeli chodzi o formę oraz tempo wyścigowe. Chociaż mają bardzo dobry zestaw doświadczonych i szybkich kierowców, nadal nie mogą znaleźć właściwych ustawień bolidów (ten problem dotyczy także większej liczby zespołów, ponieważ obecne bolidy są wyjątkowo delikatne). To natomiast rodzi pytanie, czy Red Bull, słynący nawet bez problemów z bolidów piekielnie trudnych w prowadzeniu, odnajdzie właściwą ścieżkę i będzie w stanie regularnie walczyć o podia?
Bitwy w środku stawki
Od początku wyścigu oglądaliśmy wiele manewrów wyprzedzania, ale nie spodziewaliśmy się, że najlepsze dopiero przed nami.
Gdy w połowie wyścigu stawka zaczęła się układać, a różnice czasowe robić coraz większe, na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, aby umożliwić sprzątnięcie odłamków, które zostały na torze po walce Sainza z Tsunodą. Ta neutralizacja wywołała reakcję łańcuchową zjazdów do alei serwisowej. Po wznowieniu wyścigu, gdy większość kierowców jechała na świeżych oponach oglądaliśmy niesamowite pojedynki bok w bok – momentami kierowcy walczyli tak blisko siebie, że miałem wrażenie, jakbym oglądał wyścig Formuły 2. Na szczególnie wyróżnienie zasługuje tutaj Kimi Antonelli (Mercedes). Chociaż ukończył wyścig dopiero na 11. miejscu, to cały czas zachwycał nas swoją odważną jazdą i agresywnymi, ale udanymi atakami – z Włochem za plecami nikt nie był bezpieczny.
Na kolejny wyścig nie musimy czekać długo, bo już w najbliższy weekend kierowcy zawitają w Arabii Saudyjskiej!
Wyniki Grand Prix Bahrajnu
Klasyfikacja kierowców po GP Bahrajnu
Klasyfikacja konstruktorów po GP Bahrajnu